Pisałam już niejednokrotnie, że uwielbiam jesień. Jednym z powodów, dla których jest to mój ukochany czas to niezliczone bogactwo smaków i aromatów, którymi mam okazję się nacieszyć. Zdecydowanie w jesienny klimat wpisuje się także moja dzisiejsza bohaterka na stole - pigwa.
Pigwy.
Pół worka pigw.
Tak - nie żartuję.
Mam arsenał jak dla wojska i nie zawaham się go użyć :D
Będę bombardować Was przepisami na słodkości z pigwą póki nie opróżnię całej amunicji :D
A następny magazyn pigw czeka już ponoć w kolejce... :D
No i jak tu nie uwielbiać jesieni?^^
Pieczone pigwy pierwszy raz zobaczyłam tutaj (klik) i z tego przepisu również skorzystałam, dostosowując go do swoich potrzeb. Zrezygnowałam z wina (zastąpiłam je wodą) ponieważ po prostu go nie miałam, lecz na pewno wypróbuję także alkoholową wersję. Pigwy wyszły pyyyyyszne, i jestem pewna, że za niedługo znowu zagoszczą na moim stole. Jeśli zatem znudziły się Wam tradycyjne pieczone jabłka, polecam spróbować właśnie pieczoną pigwę:)
Składniki na 1 porcję:
- 1 duża pigwa
- 150 g cukru
- 50 ml soku z cytryny
- 1-2 goździki
- 100 ml wody
- 50 ml białego wina
- 1/4 łyżeczki cynamonu
- masło do formy
W rondelku topimy 100 g cukru, by powstał lekki karmel. Następnie dodajemy wodę, sok z cytryny, wino i przyprawy. Wkładamy pigwy i gotujemy tak długo, aż zmiękną.
Formę do zapiekania smarujemy lekko masłem. Przekładamy do niej pigwy. Pozostały sok jeszcze gotujemy parę minut by odparował i polewamy nim owoce (wystarczą 3-4 łyżki). Pigwy posypujemy pozostałymi 50 g cukru i wkładamy do piekarnika rozgrzanego do 200 stopni. Pieczemy tak długo, aż się zezłocą (około 30 minut).
Do pieczonych pigw idealnie będzie pasować bita śmietana albo kulka lodów waniliowych. Do tego uprażone płatki migdałowe i mamy deser niczym z wykwintnej cukierni :)
a ja jeszcze nie jadłam pigwy....i bardzo zaciekawiłaś mnie tym postem:)
OdpowiedzUsuńtak więc rozwiąż ten worek z pigwami i przepisami, chętnie skorzystam! :)
pieczona pigwa? ojej! genialne!:)
OdpowiedzUsuńdo tej pory miałam styczność jedynie z nalewka pigwowa; chętnie porwałabym Ci jedna taka pieczona sztuke! :))
o tak, pieczona pigwa i lody obok... rozpływam się na samą myśl o tym połączeniu ;)
OdpowiedzUsuńOOO TAAAK!!
OdpowiedzUsuńSzkoda,że nie podała Pani czasu gotowania "gotować aż zmiękną" zasugerowało mi,że będzie długo,tymczasem b,szybko się rozgotowały,dodanie cytryny to nieporozumienie, bo i tak sama pigwa to sam kwas,więc przepis nieudany.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Helena
Pani Heleno, sok z cytryny jak najbardziej, tylko może trochę mniej, ja dałem z 1 cytryny na 3 pigwy, wyszło idealnie, sok z cytryny poza kwaskowościa zabezpiecza przed ciemnieniem. A czasu gotowania nie da się podać, bo każda pigwa jest inna, trzeba pilnować :) Ale fakt, że lepiej krócej niż dłużej, bo pigwy i tak "dojdą" w piecu.
OdpowiedzUsuńZapomniałem dodać, że wino jabłkowe domowej roboty bez siarki etc. idealnie się do tego przepisu komponuje ! pozdrawiam. Krzysztof
OdpowiedzUsuńDroga Pani Heleno :Przyrządzałam te pigwy według przepisu podanego w linku i nie miałam wobec nich żadnych zastrzeżeń.Sądzę, że cytryna dodaje pigwom dodatkowego aromatu podkreślając ich smak. Jednak rozumiem, że każdy ma swoje gusta smakowe i nie każdemy musi smakować :) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńSzanowny Panie Krzysztofie : Ja pominęłam wino bo go akurat nie miałam ale podsunął mi Pan pomysł, że w wersji bez alkoholu dobrze pasowałby również sok jabłkowy :) Pozdrawiam:)
Myślę, że Pani Helena wykorzystała do pieczenia owoce pigwowca, który faktycznie ma wyraźnie kwaśny smak i dlatego cytryną jeszcze bardziej go skwasiła. Pigwowiec rośnie na krzaku, a pigwa na drzewku.
OdpowiedzUsuńpozdrowienia