Podróż.
Gdzieś.
Przed siebie.
Biorę swoje dwa kółka i w towarzystwie koleżanki przemierzam pobliskie mi pola i łąki rozkoszując się ciepłymi promieniami słońca. Lubię ten stan, kiedy jadę przed siebie, wiatr wieje mi we włosy, słońce świeci mi w twarz a ja połykam łapczywie skąpane w słońcu widoki i delektuję się błogą ciszą.
Aż trudno uwierzyć, że ilość moich wypadów rowerowych w tym roku można policzyć na palcach jednej ręki... Zazwyczaj mój rower jest przeze mnie terroryzowany od wiosny do jesieni :P Lecz w tym roku poszedł w odstawkę na rzecz biegania. Może dlatego tak wiele satysfakcji sprawił mi dzisiejszy wypad. Spontaniczny. Bo czasami trzeba wrzucić na luz i zrobić coś, czego się z góry nie planowało.
Zdjęcia może nie przedstawiają najpiękniejszych widoków (puste pola raczej nie są wdzięcznym tematem do pstrykania fotek :P). Jednak zachwyciła mnie żółta kolorystyka roślin. Niebawem znowu wybieram się na małą wycieczkę rowerową, tym razem w bardziej malownicze okolice więc za niedługo pojawią się zapewne sympatyczniejsze widoczki:) Aczkolwiek uważam, że tym także niczego nie brakuje;) Co więcej, lubię takie wczesno jesienne klimaty;)
Po aktywnie spędzonym po południu nie mogło oczywiście obejść się bez kawałka ciacha i ciepłej herbatki :D W końcu trzeba było załadować baterie po pedałowaniu :D
Podczas całej eskapady nieustannie nuciłam sobie po cichu tę nutkę, która idealnie wkomponowała się w dzisiejszy temat :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję, że tu zaglądasz :* Pozdrawiam ciepło :*