Dzisiaj wpis z zupełnie innej beczki, jednak o ogromnej wadze. Bez owijania w bawełnę czy kuszenia Was kwiecistymi mowami. Syn mojej koleżanki zmaga się z nowotworem złośliwym oka - siatkówczakiem. Ten pogodny chłopak przeżył przez swoje 3 lata życia o wiele więcej niż niejeden dorosły. Jego życie to ciągła walka - walka o życie oraz by nie utracić oka. W imieniu swoim, Olka oraz jego rodziców prosimy wszystkich, którzy są chętni wesprzeć małego Olusia, o udostępnienie i przyłączenie się do akcji.
Poniżej krótka historia chłopca. Szczegółowe informacje dostępne w linku poniżej lub po kliknięciu w obrazek.
"Olek miał tylko kilkanaście miesięcy, kiedy zaatakował go śmiertelny nowotwór, wyrwał z bezpiecznych ramion rodziców i rzucił na ring onkologicznego piekła. Od dwóch lat jego drugim domem jest szpital, gdzie zamiast radosnego dzieciństwa jest rozpaczliwa walka o to, by ocalić wzrok, zdrowie i życie. Walka, w której dostępne metody już się kończą, w której ratunek jest za oceanem. Tak mało czasu, tak wiele do zebrania, ale poddanie się będzie oznaczać tylko jedno – porażkę.
Walka o życie Olka trwa już drugi rok, drugi rok życia w permanentnym strachu i stresie, drugi rok pełen rozpaczy. To emocje jak na wojnie, które niszczą psychicznie całą rodzinę. Dlaczego leczenia nie działa?! – krzyczy mama do lekarzy we łzach. Nie umieją odpowiedzieć, zapada decyzja o usunięciu oka.
I wtedy jak światło w tunelu pojawia się list z decyzją przyjęcia do kliniki w Stanach. Rodzice wiedzą, że jest tam znany na całym świecie szpital, w którym wybitny okulista dr Abramson z sukcesem leczy siatkówczaki, do którego jeżdżą dzieci z całego świata, w tym z Polski. Wiedzą, że leczenie jest astronomicznie drogie, ale też niezwykle skuteczne. Do doktora jeżdżą dzieci, które w innych krajach zostały uznane za przypadki beznadziejne lub u których, po podaniu melphalanu gdzie indziej, wystąpiły powikłania. W każdym kraju stosuje się inne składniki, w innych proporcjach – sam melphalan to nie wszystko, decydują o tym też inne elementy leczenia. Nowojorski szpital od 20 lat stosuje z powodzeniem to leczenie, uratował tysiące dzieci. W Polsce mimo świetnej opieki Olek ma czwartą wznowę, przed nim usunięcie oka, częściowa ślepota i kalectwo na całe życie. W szpitalu w Stanach szansa na ocalenie oka, wzroku i życia Olka to 98%. To niemal gwarancja tego, że chłopiec wyzdrowieje, będzie mógł cieszyć się dzieciństwem i pięknem otaczającego go świata. Statystyki nie kłamią - wybór jest prosty."
Akcja na facebooku polega na tym, żeby napisać na kartce #OcalićOkoOlka, zrobić sobie z tą kartką zdjęcie i udostępnić je na swojej tablicy.
z FB się nie lubimy ale udostępniam na razie na blogu robótkowym potem na kulinarnym i oczywiście sms-y wysłane.
OdpowiedzUsuńDziękuję, dziękuję, dziękuję!!! :*
Usuń