Witam wszystkich czytelników na odświeżonej wersji mojego bloga. Jak pierwsze wrażenia? Bo ja jestem bardzo zadowolona z aktualnego wyglądu strony :) Od dawna pragnęłam zmian na blogu. Chciałam czegoś nowego, bardziej profesjonalnego i dynamicznego. Szeptałam już co nieco o takich zmianach miesiąc temu. Na szczęście dzięki Karolinie, która jest autorką obecnego szablonu na stronie, udało się takie zmiany wprowadzić. Jeśli i Wy macie ochotę coś zmienić, to śmiało pukajcie do niej - na pewno nie będziecie zawiedzeni :) Zmianie uległo przede wszystkim menu - od teraz jest bardziej różnorodne i uporządkowane. Nawigacja po blogu również jest łatwiejsza. Po rozwinięciu posta na dole znajdziecie odnośniki do wcześniejszego i starszego przepisu. Jestem ciekawa, jak Wam podoba się nowa odsłona bloga?
Żeby uczcić te zmiany na lepsze proponuję Wam dzisiaj, na początek października, pyszną nalewkę pigwową. Nalewkę tą przygotowałam już rok temu, ale do tej pory czekała grzecznie w szafce, aby dojrzała i zachwyciła nas pełnią aromatu.
Jak widać po pięknym, bursztynowym kolorze, nalewka wyszła idealna. odpowiednio mocna, pigwowa i z nutą wanilii. Długi czas oczekiwania na nią zdecydowanie wpłynął na jej korzyść.
Sięgnęłam po sprawdzony przepis na nalewkę tutaj (klik) i się nie zawiodłam.
Składniki:
- 1 kg dojrzałych owoców pigwy
- 1/2 kg cukru
- 1 szklanka ciepłej wody (opcjonalne - ja pominęłam)
- 1/2 l spirytusu
- 1/2 l wódki
- 1 laska wanilii
Owoce pigwy dokładnie umyć, aby pozbyć się szorstkiego nalotu (najlepiej użyć do tego szczoteczki do zębów lub myjki). Nie trzeba ich obierać. Następnie pokroić pigwę na ćwiartki, usunąć gniazda nasienne i pokroić je w cienkie plastry. Owoce ułożyć w dużym słoju, zasypać cukrem i potrząsnąć, aby zawartość dokładnie się wymieszała. Słój szczelnie zamknąć i odstawić na 5 dni w chłodne miejsce (najlepiej do lodówki), aby pigwa nie sfermentowała. Co najmniej raz dziennie potrząsać słojem. Po tym czasie owoce puszczą sok, nieco ściemnieją i zmiękną. Wówczas do słoika dolewamy ciepłą, przegotowaną wodę i lekko mieszamy (ja pominęłam wodę). Następnie dolewamy wódkę, a później spirytus (nie odwrotnie, inaczej nalewka się zwarzy). Zawartość słoja mieszamy. Słój zakręcamy i odstawiamy w chłodne i ciemne miejsce na minimum miesiąc. Ja swoją nalewkę trzymałam 6 miesięcy. Po okresie leżakowania przelewamy nalewkę do karafek lub butelki, dodajemy w całości laskę wanilii i ponownie odstawiamy aby się przegryzła i nabrała mocy. Minimum na 2 miesiące - ja swoją trzymałam 6 miesięcy. Po tym czasie wanilię można wyjąć lub zostawić w nalewce.
Witam serdecznie: dobry start z nową odsłoną i naleweczką. Przyznam, że i ja od dłuższego czasu robię naleweczkę z pigwy, ale wolę z ..... pigwowca. Twoja prezentuje się wyśienicie w karafce w otoczeniu jesiennych dodatków. Pozdrawiam, Andula
OdpowiedzUsuńPS. I znowu będę uczyć się poruszać po Twoim "nowym" blogu.
Mam nadzieję, że nowa odsłona strony pozwoli Ci łatwiej manewrować po blogu :) Pozdrawiam :)
Usuń