Czasami, gdy czas pozwoli, spędzam po południe z nosem w książce. I czasami znajduję w nich takie oto perełki, obok których trudno jest mi przejść obojętnie, ponieważ ujmują za serce swoim przesłaniem...
Różne rozumienie pojęcia „szczęście”....
„Raz ojciec kupił pół bochenka chleba. Z daleka widzieliśmy ojca, jak niesie ten chleb. A ja stałem z siostrą w oknie i kiedy zobaczyłem chleb, zacząłem płakać. To był wtedy ten jeden raz w moim życiu, kiedy wiedziałem, co to jest szczęście.
-O czym marzysz? - zapytałem teraz dziewczynę.
-O czym? Żeby sobie kupić włoskie szpilki za 1400 i żeby mieć duży pokój, w którym będzie olbrzymi puszysty dywan.
- A nie chcesz jeść?
- Jeść? Czemu zadajesz głupie pytania?”
Ryszard Kapuściński, Busz po polsku.
„Raz ojciec kupił pół bochenka chleba. Z daleka widzieliśmy ojca, jak niesie ten chleb. A ja stałem z siostrą w oknie i kiedy zobaczyłem chleb, zacząłem płakać. To był wtedy ten jeden raz w moim życiu, kiedy wiedziałem, co to jest szczęście.
-O czym marzysz? - zapytałem teraz dziewczynę.
-O czym? Żeby sobie kupić włoskie szpilki za 1400 i żeby mieć duży pokój, w którym będzie olbrzymi puszysty dywan.
- A nie chcesz jeść?
- Jeść? Czemu zadajesz głupie pytania?”
Ryszard Kapuściński, Busz po polsku.
Myślę, że mój komentarz do powyższego fragmentu jest zbędny :)
Sam deser natomiast powstał w zasadzie spontanicznie gdy napadła mnie ochota na małe słodkie co nieco. Proste składniki, banalne wykonanie. Chyba więcej dodawać nie trzeba :)
Składniki:
- biszkopty, herbatniki lub inne ciastka, np. digestive (klik)
- mus jabłkowy
- bita śmietana
Ciastka pokruszyć. W szklance układać na przemian mus, herbatniki i śmietanę, tworząc kolejne warstwy. Wierzch można posypać np. startą czekoladą. Ja swój deser polałam moim niedawno wykonanym syropem dyniowym (klik).
A wczoraj był szał na kasztany...uzbierałam chyba całą reklamówkę :D A dzisiaj wymyśliłam sobie małą kasztanową dekorację :) Pusty słoik, kasztany, świeczka, kawałek drutu, liście i mamy jesienne klimaty całkiem za free :D
Z wczorajszego spaceru. Kasztanowo mi... :)
szczęście. każdy ma własną definicje tego słowa, to prawda.
OdpowiedzUsuńmus pyszny! jesienny taki, to zdecydowanie moje smaki! :)
a pomysłem na wykorzystanie kasztanów jestem zachwycona!
Taki typowo jesienny deser:) super, narobiłaś mi apetytu. A dekoracja urocza:) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPyszny jesienny deser ;) Uwielbiam takie błyszczące kasztany zaraz po zebraniu <3
OdpowiedzUsuńpyszny deser:) a kasztany bombowo wykorzystane! ja też z córkami zbieram kasztany i wymyślamy potem jakieś fajne rzeczy:)
OdpowiedzUsuńJak jesiennie!
OdpowiedzUsuńTakie spontaniczne desery są najlepsze:)
OdpowiedzUsuńDeser prezentuje się niezwykle apetycznie!
OdpowiedzUsuńApetyczny jesienny deser :)
OdpowiedzUsuńA jak pięknie wyglądają te kasztany obok balerinek.
Dekoracja mnie zachwyciła, piękna i cudne kasztany ! Deser oczywiście smaczny ! I każdy się cieszy swoim szczęściem... Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń