Lody.
Chyba nie ma takiej osoby, która by ich nie lubiła.
Ja jestem ich absolutną fanką. Moje ulubione to nieprzerwanie od czasów dzieciństwa lody truskawkowe :)
Pamiętam, gdy będąc dzieckiem zawsze po niedzielnym obiedzie gnałam w podskokach z tatą do pobliskiej lodziarni po lody. Tato zawsze wybierał te w różnych smakach a ja zawsze tylko i wyłącznie truskawkowe:) No cóż, to była miłość od pierwszego liźnięcia haha:D Na ten moment czekałam zawsze cały tydzień :)
Dziś po pobliskiej lodziarni nie ma już śladu, ale miłe wspomnienia z tym związane nadal wracają :)
Skoro już tyle nawijam o lodach truskawkowych to dlaczego dzisiaj nie ma przepisu właśnie na nie?
Ano ponieważ zaraz po truskawkowych na drugim miejscu moich ulubionych lodów plasują się właśnie lody miętowe z kawałkami czekolady :) Pyyyycha! :)
Jak już kiedyś wspominałam, udało mi się dorwać dosłownie za grosze maszynę do lodów :) I tak właśnie ostatnio przyszedł czas, aby ją w końcu wypróbować :D A poniżej sami widzicie efekt:)
Jeśli nie macie świeżej mięty możecie spokojnie użyć kropli miętowych ( też się sprawdzą, próbowałam :)).
Posłużyłam się przepisem znalezionym tutaj (
klik).
Składniki na około 700 ml lodów
- 300 ml mleka (najlepiej 3.2%)
- 300 ml śmietany kremówki
- 4 żółtka
- 4-5 łyżek cukru pudru
- 1 szklanka liści mięty (liście mają być w szklance lekko ubite)
- 50 g gorzkiej czekolady drobno posiekanej
Do garnka wlać mleko, 200 ml śmietany i wsypać miętę. Zagotować a następnie trzymać na małym ogniu, aby całość tylko lekko "bąbelkowała". Po 15 minutach zdjąć z ognia i pozostawić do przestudzenia.W międzyczasie do miski wlać pozostałą śmietanę (100 ml), wsypać cukier puder i dodać żółtka. Całość dokładnie wymieszać aż masa lekko zbieleje i stanie się puszysta (ale nadal będzie lejąca). Mieszając, wlać trochę masy śmietanowej i wymieszać. Następnie masę z żółtkami przelać do garnka z masą mleczną i ponownie zagotować. Masę gotować na małym ogniu od czasu do czasu mieszając, aż zgęstnieje (łyżka, wyjęta z masy powinna być nią oblepiona). Trwa to około 5-8 minut. Masa może lekko "bulgotać", ale nie można doprowadzić do wrzenia. Gdy uzyskamy odpowiednią konsystencję zdejmujemy z ognia i studzimy. Gdy jeszcze będzie ciepła przecedzamy ją przez sito aby pozbyć się liści mięty. Jeśli jednak nam one nie przeszkadzają, możemy je także przetrzeć przez sito lub drobniutko posiekać nożem i ponownie wrzucić do masy. Ja wybrałam drugi sposób - dzięki temu lody mają ładny kolor.
*
Gdy robimy lody bez maszynki - Kiedy masa wystygnie wsypujemy czekoladę a następnie wkładamy ją do zamrażarki na kilka godzin od czasu do czasu mieszając, aby pozbyć się grudek.
*
Gdy korzystamy z maszynki - Postępujemy zgodnie z jej instrukcją a czekoladę wsypujemy do maszyny w ostatniej minucie.
Lody dodaję do akcji: